Zazwyczaj ludzie myślą, że jeśli
ktoś jest bogaty posiada również szczęście. „Ten to ma życie, chętnie bym się z
nim zamienił” mówimy sobie, gdy spotykamy taką osobę. Ale na pewno? Czy status
majątkowy o tym decyduje? Mamy rodzinę, przyjaciół, miłość, zdrowie, ale nie
przelewa nam się. Jednak jakaś część nas pragnie pieniędzy. My marzymy o życiu
bogatych, a oni o naszym. Marzą o szczęściu, którego nie mogą dać pieniądze.
Ale nikt się do tego nie przyznaje, gdyż wolimy cierpieć w samotności.
Wpatrywałam
się w widoki za oknem wzrokiem pełnym żalu i tęsknoty. Jeszcze niedawno wraz z
nimi w mych oczach kryła się złość. Ledwo zaczęła się wiosna, a na dwór wyszli
wszyscy… prawie wszyscy. Wszędzie było pełno radości, miłości oraz szczęścia,
od których dzieliły mnie mury domu, przejrzysta szyba i moje kalectwo, przez
które nienawidziłam siebie, przez które tak bardzo cierpiałam. Po moim policzku
popłynęła łza, która otarłam szybkim ruchem. Wciąż nie potrafiłam pogodzić się
z tym, jaka teraz jestem. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego mnie to spotkało, a
nikt nie potrafił mi tego powiedzieć. Tak cholernie brakowało mi starego życia,
przyjaciół… Jedyne, co teraz widzę to współczucie w oczach ludzi, którzy mnie
widzą, tyle, że ja nie chcę tej litości! Chcę tylko normalnego życia. Chcę być
jedynie zwykłą nastolatką, cieszącą się z życia. Tylko tyle.
-
Veronica, zjesz z nami obiad? – usłyszałam pytanie mojej matki, która weszła do
pokoju.
-
Nie jestem głodna – odpowiedziałam bez cienia emocji w głosie, jakby
automatycznie.
- Dziecko, proszę – jej
głos lekko się załamał, a kobieta usiadła na łóżku, które mieściło się po mojej
lewej stronie, chowając twarz w dłoniach. – musisz się pogodzić z tym, co cię
spotkało. Żyjesz, a mogłaś zginać tak jak Annie. – przymknęłam oczy, próbując
powstrzymać łzy – To jest cud, dar od…
- Przestań – krzyknęłam
bezsilnie, otwierając powieki, spod, których potoczyły się łzy. – Dlaczego mi to robisz? – spytałam,
obracając się ku niej, mówiłam dalej, ale mój głos był coraz cichszy. – Nie
rozumiesz, że to boli? Ta cholerna bezsilność, to kalectwo… to nie jest dar od
boga, to przekleństwo, z którym muszę żyć. Wolałabym umrzeć, być na jej miejscu
i żałuję, że tu jestem… żałuję… - już nie panowałam nad słonymi kroplami, które
płynęły zostawiając ślady na policzkach.
- Zacznij żyć. Zrób to
dla Annie. – powiedziała patrząc mi prosto w oczy.
- Wyjdź – szepnęłam,
odwracając głowę w drugą stronę. Dźwięk zamykanych drzwi utwierdził mnie w
przekonaniu, iż spełniła mą prośbę.
Odchyliłam
głowę do tyłu. Myśli odpłynęły, a oczyma wyobraźni ujrzałam różne zdarzenia z
mego życia. Przewijały się w mojej głowie niczym film. Wszystko od początku.
Scena po scenie, radość po smutku, smutek po radości, łzy po uśmiechu, uśmiech
po łzach, szczęście po nieszczęściu, nieszczęście po szczęściu. W końcu
pamiętna kłótnia, kilka słów za dużo, przepychanki, próba ratunku, samochód,
nasze ciała szybujące w powietrzu i upadek, który zaowocował śmiercią jednej z
nas. Uniosłam głowę, otwierając oczy oraz spoglądając przez okno. Mimo, że
Annie była, wtedy moim wrogiem, wcześniej się przyjaźniłyśmy. Coś się popsuło,
a teraz przeze mnie jej nie ma i już nigdy nie będzie.
- Nie obwiniaj się –
usłyszałam cichutki głosik w mojej głowie. – To nie twoja wina. Tak chciał Bóg.
Czeka Cię jeszcze wiele pięknych chwil, tylko zacznij żyć…
Nie miałam pojęcia skąd
wziął się ten głos. To zapewne moja podświadomość. Jednak ja już sama nie wiedziałam,
co mam myśleć. To mnie przerastało, było ponad moje siły.
- Wystarczy zacząć od
wspomnień – znów ten głos. Tylko jak to zrobić, kiedy każde z nich tak
cholernie boli? Wywołuje jedynie tęsknotę za przeszłością…
- Więc zacznij od
przeszłości – podpowiedziała podświadomość, a mnie jakby olśniło.
- Pamiętnik – szepnęłam
ledwo dosłyszalnie. Tylko gdzie on jest? Przemieściłam się, docierając do
szafy. Otworzyłam ją, a z dołu wyciągnęłam karton, w którym były wszystkie
starocie, które zatrzymałam. Przeszukałam go, jednak nie było w nim zeszytu.
Westchnęłam, zamykając pudło oraz z powrotem schowałam je. Starałam się
przypomnieć sobie, gdzie mogłam go położyć. Po dłuższej chwili namysłu, wydało
mi się to oczywiste. Udałam się do kuchni, gdzie siedzieli rodzice pijąc kawę.
Oboje spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Tato, mógłbyś mi
pomóc? – spytałam cicho. Zawsze wolałam sama wszystko robić niż prosić o pomoc.
- Oczywiście –
uśmiechnął się i wstał, upijając łyk ciemnej cieczy. Ruszyliśmy w stronę mojego
pokoju. – O co chodzi? – spytał mój ojciec, gdy dotarliśmy do przestronnego
pomieszczenia.
- Za szafą jest gruby
zeszyt. Mógłbyś go dostać? – rodziciel tylko kiwnął głową i zabrał się do
przesuwania szafy. Po chwili już trzymałam w rękach czerwony notes, przepasany
szeroką, czarną, aksamitną wstążką. – Dziękuję – powiedziałam do ojca.
- Nie ma, za co skarbie
– powiedział, pocałował mnie w czoło i wyszedł. Przez kilka minut wpatrywałam
się w drzwi, a następnie rozwiązałam wstęgę, która mi przeszkadzała oraz
otworzyłam zeszyt na pierwszej stronie.
„Prywatny pamiętnik. Każdy, kto
go przeczyta musi umrzeć.”
Zaśmiałam się cicho po
przeczytaniu tych słów. Napisałam je mając zaledwie trzynaście lat.
Przewróciłam kartkę i zaczęłam czytać mój pierwszy wpis. Z każdym zdaniem
uświadamiając sobie jak bardzo się zmieniłam oraz jak wiele rzeczy, o których
warto pamiętać zdarzyło się w moim życiu, a ja o nich zapomniałam. Niegdyś
zwyczajne, dziś pozostają jedynie odległym marzeniem.
Niesamowity rozdział!*_*Bardzo,bardzo,bardzo mi się podoba!Jest intrygujący i tajemniczy przez co jestem baaardzo ciekawa co wydarzy się dalej!Mam nadzieje ze szybko dodasz następny a na razie zapraszam cię do mnie na http://make-some-memories-1d.blogspot.com/ :) x
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to ja jestem taka głupia, że nie doczytałam się tego, co się przydarzyło bohaterce, czy o tym jeszcze zamierzasz napisać ;) Nie powiem, ciekawi mnie to bardzo. Świetny styl pisania.
OdpowiedzUsuńOjej, nie wiem co napisać. Ciekawa jestem tej historii i cieszę się, że do niej powróciłaś. Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńDopiero się skapnęłam że po prostu to reaktywacja bloga http://the-moment-to-fight.blog.onet.pl xd. Kocham go i byłam smutna jak przeczytałam The End :(. Ale teraz jestem w niebo wzięta, a jak wygląda Veronica bo zapomniałam xd
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :) Karo, kochanie Ty moje, niesamowicie piszesz! Rozdział wspaniały, pełen uczuć i emocji, które opisałaś wprost cudownie :) Z utęsknieniem czekam na dwójkę. Pozdrawiam, Cait :)
OdpowiedzUsuń